Najlepszy Klub Golfowy na Śląsku
Witaj na oficjalnej stronie internetowej Klubu Golfowego w Tychach! Jesteśmy zespołem pasjonatów golfa, którzy od wielu lat tworzą miejsce dla miłośników tej dyscypliny sportu w sercu Śląska. Nasz klub oferuje miejsce, gdzie każdy początkujący golfer może nauczyć się grać w golfa od podstaw, pod okiem doświadczonych instruktorów. Jesteśmy przekonani, że dzięki naszemu klubowi, każdy miłośnik golfa będzie mógł rozwijać swoje umiejętności, a także spędzić czas wśród innych pasjonatów tej wspaniałej dyscypliny sportowej. Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony, gdzie znajdziesz więcej informacji na temat naszego klubu oraz wszelkie potrzebne informacje dotyczące zapisów na treningi i turnieje.
Władze Klubu
Prezes Zarządu
Jakub Szyja
Przewodnicząca Rady Klubu
Marcela Bałdyga
Wiceprezes Zarządu
Bartosz Kołodziej
Rada Klubu
Paulina Chrószcz
Dagmara Piórko
Paweł Chwedczuk
Wywiad z roku 2019 z Romanem Szyją - Członkiem Założycielem Tyskiego Klubu Golfowego
Co przyczyniło się do tego, że zainteresował się Pan golfem?
RS: Przypadek, życiowy przypadek. Pewnego dnia razem z rodziną pojechaliśmy do Paczółtowic, gdzie znajduje się pole golfowe. Razem z siedmioletnim synem zaczęliśmy się bawić piłeczką, nie wiedząc w ogóle jak wygląda kij golfowy czy jak się go trzyma. Wykonaliśmy parę uderzeń, udawaliśmy, że umiemy to robić. Był to dobrze spędzony czas z rodziną, fajna zabawa w niedzielne popołudnie.
I co się wydarzyło? Wiedzieliśmy, że w Tychach jest już tzw. driving, czyli pole do ćwiczeń dla golfistów. Pomijam, że driving jest najbardziej nielubianą częścią golfa, bo tam się tylko stoi i uderza – a może aż, bo wtedy się trenuje i doszkala. Dla początkujących golfistów oczywiście najciekawszym elementem jest melex i przejście się po polu golfowym.
Pewnego dnia idąc na basen, gdzie jeszcze wtedy znajdował się driving, zauważyłem paru golfistów. Pomyślałem – może spróbujemy? Nieśmiało wszedłem z synem za płot i spotkałem tam przesympatycznych ludzi, którzy zachęcali do gry.
No i tak to się zaczęło, czysty przypadek. Dzisiaj z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że jest to niesamowite spędzenie czasu z rodziną.
W jakich okolicznościach powstał Tyski Klub Golfowy?
RS: Dobre pytanie. W momencie w którym zaangażowaliśmy się w ćwiczenia golfowe na drivingu, zacząłem o tym opowiadać znajomym, chcąc się podzielić wiedzą o tym fantastycznym sposobie spędzania czasu. Niektóre osoby już o tym wiedziały, jak na przykład kolega, który obecnie jest prezesem Tyskiego Klubu Golfowego, Wojtek Dudzik. Szczerze mówiąc Tyski Klub Golfowy powstał na podłożu przyjaciół, kolegów, znajomych. Chcieliśmy to sformalizować, tym bardziej, że Polski Związek Golfa zaczął już tworzyć turnieje juniorskie. Wszyscy mieliśmy dzieci w wieku od 6 do 12 lat i chcieliśmy tak spędzać z nimi czas, jeździć na turnieje – jeżeli w ogóle by nas dopuścili, a szczególnie naszą młodzież.
Jakie były początki działalności Tyskiego Klubu Golfowego?
RS: Trudne, tak jak wszystkie początki. Mieliśmy chęć spotykania się, ćwiczenia, ale driving nie był jeszcze aż tak wyposażony. Staraliśmy się pomagać w koszeniu trawy, budowaniu, kupowaniu dodatkowych elementów. Driving początkowo był w posiadaniu prywatnej firmy z Katowic i dopiero po 10 latach użytkowania tego terenu przeszedł on w ręce MOSIRu, czyli miasta. Mniej więcej w tym czasie postanowiliśmy założyć stowarzyszenie, aby móc tam przebywać i ćwiczyć.
Jak organizowano treningi?
RS: Okazało się, że osoba, którą spotkałem rok wcześniej w Paczółtowicach, która była tam trenerem, to Dariusz Pejas. Ni stąd, ni zowąd Dariusz Pejas pojawił się w Tychach. Nawiązała się po tym pierwszym spotkaniu nuta sympatii i to dzięki niemu mogliśmy organizować treningi. Dzisiaj, po tych 12 latach, jest to szkoleniowec o wysokich lotach. Przyciągał przede wszystkim młodzież, jest fantastycznym trenerem młodzieży, a my, rodzice, przy okazji podpatrywaliśmy jak to się robi. I tak to powstało.
W jaki sposób pozyskiwano finansowanie na działalność stowarzyszenia?
RS: Na samym początku, tak jak mówiłem, sami pomagaliśmy, dokupywaliśmy rzeczy. Bardzo pomogło nam miasto, przed którym chylę czoła, za pomoc osobom, które chcą czynnie brać udział w życiu sportowym. Pozyskiwaliśmy fundusze główne na szkolenie młodzieży, bo to był nasz priorytet. Mieliśmy też swego czasu paru sponsorów, natomiast podstawą było miasto.
Kto uczestniczył w tworzeniu Tyskiego Klubu Golfowego?
RS: Nazwiska, które przyczyniły się do powstania Tyskiego Klubu Golfowego to m.in. Piotr Ciepał, Wojtek Dudzik, Adam Strażecki. Potem dołączali do nas kolejni, jeden po drugim, kolega kolegi. Obecnie część młodzieży wyrosła, skończyła 18 lat, więc od 2 lat budujemy nową sekcję młodzieżową. Tyski Klub Golfowy jest pierwszym w Polsce, który może się pochwalić szkolną klasą golfową. SMS, szkoła sportowa, otworzyła profil golfowy i dzięki niemu mamy już 6 młodych juniorów, którzy z nami trenują. Jest to ewenement na skalę Polski, bo trzeba podkreślić, że my nie mamy pola. Wiele klubów powstaje na podłożu pola golfowego, a my mamy tylko driving. Tylko, albo i aż. Dzięki miastu, dzięki naszemu stowarzyszeniu, pokazujemy że chcemy i możemy, a także promujemy miasto Tychy w całym kraju.
Patrząc parę lat do tyłu, nasza młodzież zdobywała wszystkie najlepsze puchary i miejsca w Polsce. Zostaliśmy nazwani Tysobusem, bo przyjeżdżaliśmy busem, 10-15 młodych ludzi, w jednakowych czapkach i koszulkach, wpadaliśmy na pole, rozgrywaliśmy kilka turniei,
zgarnialiśmy puchary i wracaliśmy do domu. Ludzie byli zdziwieni, jak to jest możliwe, że Tychy nie mają pola golfowego, mają 15 juniorów, przyjeżdzają busem, zgarniają wszystko i jadą do domu? I dzisiaj możemy powiedzieć, że byliśmy prekursorami w Polsce. Rok, dwa lata później inne miasta zaczęły przyjeżdżać busami. I fajnie, bo to o to chodzi. Wiadomo, jest rywalizacja, ale cieszymy się, że udało nam się wśród młodzieży rozpropagować golf. I możemy sobie powiedzieć – My Tyszanie!
Jakie były pierwsze sukcesy Tyskiego Klubu Golfowego?
RS: Pierwsze sukcesy… To było z 10 lat temu, więc oczywiście nie pamiętam wszystkiego. Na pewno były Junior Toury, których w skali wakacji było około 8. Trzeba było po prostu na nie jeździć, do Gdańska, Warszawy, Krakowa, Siemianowic. Takimi małymi krokami nasza młodzież się ogrywała w turnieje. Bardzo dobrze zostało to zorganizowane przez Polski Związek Golfa, ponieważ było dużo kategorii – młodszy junior, starszy junior, dłuższe uderzenie, mniejsze uderzenie. Bo o co chodzi? Chodzi o to, żeby wynagrodzić. Dać piłeczkę, czapeczkę, puchar czy cokolwiek innego. Nie było takiego jednego spektakularnego momentu. Oczywiście przyszedł moment, w którym nasi juniorzy byli mistrzami Polski juniorów. To już jest sukces, być najlepszym juniorem grającym w Polsce. Tutaj znowu, Tyski Klub Golfowy, bez pola golfowego. Jeden z naszych juniorów pojechał do Stanów Zjednoczonych na roczną wymianę, do klasy golfowej w Arizonie. Tam zauważyli, że dobrze gra i zdobył mistrzostwo Arizony! I o to właśnie chodzi, z małych Tychów przyjechał to Arizony i wygrał mistrzostwo stanu. Albo zrobił hole in one, czyli trafił jednym uderzeniem do dołka. To wszystko dzięki treningom, nielubianemu drivingowi i oczywiście wspaniałemu trenerowi, Dariuszowi Pejasowi.
Co przyczyniło się do tego, że zainteresował się Pan golfem?
Jaka jest dziś pozycja Tyskiego Klubu Golfowego na arenie Polski?
RS: Tak, mogę powiedzieć, że był taki kryzys dwa lata temu, kiedy miasto przenosiło driving z miejsca koło basenu, na piękny obiekt obok aquaparku, pod lasem. Przyszedł moment takiego przestoju, bo tutaj już się kończyło, a tam jeszcze nie zaczęło. Wielu golfistów się wyciszyło. Uważamy, że dopiero teraz, od roku, zaczynamy to na nowo budować i gromadzić wokół siebie młodzież. Bo podstawą Tyskiego Klubu Golfowego, poza przyjemnością spotykania się i ćwiczenia, jest golfowe wychowywanie młodzieży.
Jaka jest dziś pozycja Tyskiego Klubu Golfowego na arenie Polski?
RS: Trudne pytanie. Chciałbym powiedzieć, że cudowna i wspaniała. Na razie powiedziałbym, że wyciszona. Jednak dalej o nas pamiętaj, dalej jesteśmy zauważeni i wracamy do gry.
Jakie są plany Tyskiego Klubu Golfowego na najbliższe lata?
RS: Obecnie zmieniamy trochę zarząd. Nie znaczy to, że poprzedni był zły, ale trzeba go trochę odmłodzić. Prawda jest taka, że w każdym stowarzyszeniu, po iluś tam latach działalności, przychodzi rutyna, osłabienie. Jesteśmy w takim momencie, że otwieramy się bardziej na zewnątrz, na ściąganie młodych golfistów i ogólnie golfistów z Tychów. Mamy driving za darmo, gdzie można poćwiczyć, bo umożliwiło nam to miasto. Teraz plan jest taki, że ruszamy do przodu i tak właśnie będzie w tym roku.
Jak ocenia Pan rozwój golfa w Polsce?
RS: O, cudownie. Coś niesamowitego. Społeczeństwo zaczyna w końcu zauważać, że nie jest to elitarna dyscyplina sportu. Gdzieś zachowało się w odczuciu ludzi, że tylko elity i zamożni ludzie grają w golfa. Myślę, że patrząc w tył jakieś 40 lat, takie same uczucia towarzyszyły tenisowi. Ktoś ma paletkę do tenisa, tylko bogaci mogą trenować. Okazuje się, że uprawianie golfa to około 2000 zł rocznie. Oczywiście, trzeba kupić kije, które można kupić za 1000 zł, ale też za 10 zł. To nie jest drogi sport. Obalam ten mit.
Widać po ilości członków, choćby Polskiego Związku Golfa, że przybywa ich z roku na rok coraz więcej. Przykładowo, trzy lata temu powstało pole golfowe w Mikołowie, które obecnie ma 300 członków. To jest po prostu coś niesamowitego.
Jakie przesłanie chciałby Pan przekazać osobom, które dopiero zaczynają grać w golfa?
RS: Fajne pytanie, jakie przesłanie… Spotykajmy się, spotykajmy na świeżym powietrzu. Większe przesłanie chciałbym wysłać do ludzi, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z golfem. To jest: golf, jest dyscypliną sportu dla każdego. Proszę zobaczyć, że w golfa można grać mając 3 latka, jeżeli się utrzyma kij, jak i mając 90 lat. Która dyscyplina sportu na świecie jest taka, by móc ją wykonywać bez względu na stan zdrowia czy wiek. Nie ma, tylko golf. Jest to udowodnione, że największą ilością ludzi, którzy uprawiają sport są golfiści. To jest niesamowite.
Golf jest dla wszystkich. Zapraszamy!